{flike id=142}Zapraszamy do śledzenia relacji z bojerowych mistrzostw świata oraz mistrzostw Ameryki Północnej.
https://bojery.pl/sfpdn/wiadomosci/nowosci/142-mistrzostwa-swiata-mistrzostwa-ameryki-polnocnej-relacje-dzien-po-dniu#sigProGalleriaa24e7f6c9d
W tym poście będziemy umieszczali najważniejsze i najciekawsze informacje związane z mistrzostwami i przygotowaniami do nich. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zobaczyć materiały nie nadające się do publikacji na oficjalnej stronie stowarzyszenia, zajrzyjcie na Facebookową stronę SFPDN pod adresem: www.facebook.com/bojery. Pozdrawiamy: Tomek i Robert
Relacja 2-2-2013
nasz protest zostal uwzgledniony. Pierwszy wyscig MAP zostal anulowany. Spadlo 4 cm sniegu i jest zero wiatru. Wczoraj pakowalismy sprzet na cargo do 2 w nocy i wlasnie ruszamy do Chicago. Tak kończy się nasza przygoda na lodzie w Ameryce.
Relacja 1-2-2013
Zgodnie z prognozą dzień zaczął się lekkim wiatrem i temperaturą -24C. W nowym porcie regat lód był znacznie lepszy więc lekki wiatr był w zupełności wystarczający. Niestety komisja regatowa pojawiła się na lodzie około południa, podczas gdy wszyscy zawodnicy byli gotowi i zwarci już dwie godziny wcześniej. Ruszyliśmy na pole startowe i skorzystaliśmy z "powolnych ruchów" komisji wyjeżdzając na kilka przymiarek. Podczas jednej z nich czterokołowiec przejechał dwa metry przed dziobem Roberta i zatrzymał się na kursie Tomka w taki sposób, że nie udało się uniknąć kolizji. Lecieliśmy prawym bagsztagiem na pełnym gazie. Tomek desperackim ruchem rumpla w prawo próbował uniknąć czołówki ale na reakcję było za mało czasu i prawą płozą zahaczył quada rozcinając oponę i strącając pasażera pojazdu. W bojerze płozownica została oderwana od kadłuba, maszt z żaglem spadł na lód. Zawodnicy wiedzą co dzieje się dalej ze sternikiem i ślizgiem. A wyścig startuje za pół godziny. Wyglądało groźnie ale dzięki wymyślonemu przez nas systemowi mocowania kadłuba z płozownicą za pomocą 3-padów, po 20 minutach serwisu, bojer był gotowy do latania bez zmiany trymu. System został przetestowany w praktyce i zdał egzamin na szóstkę.
Relacja 31-1-2013
Od samego rana bardzo silny i porywisty wiatr oraz temperatura -15C przez cały dzień. Od pierwszego spojrzenia za okno było wiadomo, że przy tych warunkach nic się nie rozegra. Komisja zdecydowała o przeniesieniu portu regat 3 km na północ, gdzie jest dużo lepszy lód. Dotychczasowy akwen pocięty przez płozy podczas odwilży nie nadawał się do żeglowania. Jutro wiatr o połowę mniejszy ale za to temperatura rano -21C.
Na facebooku kilka wideo żartów, kóre zrobiliśmy próbując zabić nudę.
Relacja 29-1-2013
Cała flota w porcie, zasłonięta od wiatru wysokim wzórzem, czekała na wiatr. Po krótkim porannym spacerze na środek akwenu poczuliśmy bryzę wystarczającą do latania. Krótka decyzja i wciągamy żagle bez względu na komunikat komisji regatowej, która prawdopodobnie odroczy wyścigi o kolejną godzinę. Już na pierwszy hals zabieramy wszystkie klamoty aby nie wracać do portu. Okazuje się, że kilkaset metrów od portu jest bardzo przyzwoity wiatr. Rozkładamy obozowisko w miejscu, gdzie jak nam się wydaje, powinna być dolna boja i rozpoczynamy trening. Latamy w samolotach. Po kilku minutach na masztach w porcie pojawiają się żagle, a po pół godzinie komisja wyrusza na akwen regat ustawić trasę. Zapachniało kolejnymi wyścigami.
Temperatura była dodatnia, wczorajszy śnieg zrobił się mokry, a lód pod nim miękki i lekko chropowaty.
Cały czas mamy lekki niesmak po pierwszym wyścigu, ale wyciągnęliśmy wnioski i poprawiliśmy kilka aspektów technicznych. Dodatkowo, zanim ustawiona została trasa regat, zaliczyliśmy już godzinny trening i optymalnie dobraliśmy płozy do dzisiejszych warunków. Komisja przygotowała start wyjątkowo szybko nie dając zbyt wiele czasu na trening spóźnionym zawodnikom.
Rusza pierwszy wyścig i już na górnym znaku wiemy, że będzie dobrze. Tomek prowadził od początku do końca, Robert finiszował jako czwarty. Zwycięzca wczorajszego wyścigu Harper kończy jako 8., Kuba 13. Rywalizacja zaczyna nabierać kolorów. Kolejny wyścig ponownie należy do Tomka, Robert się rozkręca i kończy na 3. pozycji, Harper 13., Kuba 15. Jednocześnie do walki o medale dołącza najlepszy z lokalnych - John Dennis mając na koncie miejsca 13, 2, 4 wraz z Sherrym (5, 5, 2) i Thielerem (3, 3, 5). Następne dwa biegi pewnie wygrywa Robert, nie dając większych szans Tomkowi, który dwa razy melduje się drugi. W tym momencie wiemy, że rozegrany zostanie już tylko jeden wyścig i regaty zostaną zakończone. Na pozostałych miejscach delikatna tasówka i staje się jasne, że Polakom do złota i srebra wystarczy przyjechać w top 5. Prowadzenie Tomka nad Robertem to zaledwie 3 punkty, a więc to ostatni wyścig rozstrzyga kto z jakim medalem wróci do domu. Już kilkadziesiąt sekund po starcie prawa strona, którą prowadził Robert, miała ogromną przewagę. Tomek, jako najszybszy z lewej strony, górny znak okrążył około 18 pozycji. Wiatr delikatnie ucichł zwłaszcza w strefie gdzie znajdował się Robert z resztą czołówki. Tomek, będąc daleko z tyłu, miał jasny przegląd sytuacji i wykonując zwrot przez rufę uciekł na drugą stronę trasy zachowując dobre ciścienie na żagu. Taki manewr pozwolił na odrobienie nastu pozycji i już na dolnym znaku Tomek był 4., prowadzenie nadal utrzymywał Robert. Kolejna halsówka na wiatr przyniosła zmianę lidera. Prowadzenie obiął i dowiózł do końca Tomek, Robert finiszował 4. Sprawa podziału medali stała się jasna. Dennis zdobył brąz. Odnieśliśmy wielki sukces zdobywając dwa pierwsze miejsce w najważniejszej bojerowej imprezie. Z wielką dumą i radością kończymy ten długi i wyczerpujący dzień jednocześnie myślami wybiegając w kolejną rywalizację o mistrzostwa Ameryki Północnej. Niestety nie mamy czasu na więcej relacji. Przed nami krótka regeneracja i jutro o 7.00 wyjazd na lód. Ma być zimno i wiać do 15 m/s.
Wielka radość bezpośrednio po zakończeniu ostatniego wyścigu.
Podczas ceremonii wręczenia regat
P.S. Właśnie do drzwi zapukali Kuba i Martin Schneiderowie. Ustawiamy się jutro na wspólny trening.
Relacja 3, 20-1-2013
Dopakowaliśmy sprzęt Roberta i otrzymaliśmy instrujcę, żeby udać się na jez. Kegonsa niedaleko Madison. To była dobra wiadomość bo blisko i szklana. Po 20 minutach jazdy koledzy telefonicznie zawrócili nas z drogi. Kegonsa przegrała z bardzo silnym wiatrem poprzedniej nocy. Połamało lód i otworzyły się duże szczeliny. Przerwano regaty skeeterów. Nowy cel jez. Winnebago. Też niedaleko i też szklana. Kierujemy się do Oshkosh, ale w trakcie jazdy otrzymujemy informację, że jest dużo otwartych oczek po sztormie. Podobno na samym południu jeziora panują dobre warunki. Jedziemy zatem do Fond Du Lac. Schodzimy na lód a tam takie kartoflisko, że trudno iść nie mówiąc o lataniu. Do tego dużo piasku przez pierwszych kilkaset metrów. Rezygnujemy i z FDL ruszamy zachodnim brzegiem jeziora na północ. Wszędzie same oczka. Nie ma szansy na bezpieczne zejście na lód. Po kolejnej godzinie poszukiwań spotykamy zawodnika klasy renegate, który podsuwa nam następną miejscówkę do sprawdzenia: zejście przy Sunset Supper Club w miejscowości Taycheedah. Za godzinę zachód słońca więc ruszamy niezwłocznie. Lód podobny jak w FDL. Po niespełna kilometrze robi się przyzwoicie gładko (szału nie ma) ale po chwili wyłaniają się dwa oczka. Znowu skucha. Przez cały słoneczny dzień temperatura oscyluje w okolicach -12C i silnie wieje. Jutro jeszcz zimniej i równie wietrznie. W sumie dzisiaj za kółkiem spędziliśmy 7 godzin bez sukcesu. W tej chwili myślimy tylko o soczystym stejku, który natchnie nas co robić jutro. Na facebooku wrzucam zaraz mapke. Po stejku wrzucę też kilka zdjęć.
Relacja 1, 18-1-2013
Sprzęt nadany. Powinien pojawić się dzisiaj wieczorem do odprawy celnej w Chicago. Mamy nadzieję, że uda się załatwić wszystkie formalności celne po naszym przylocie jeszcze w sobotę wieczorem. Wylatujemy z Gdańska 19-1 o 12:50, przesiadka we Frankfurcie i na miejscu jesteśmy o 3:00 naszego czasu.
{fcomment}