Rozpoczęcie przygody z żeglarstwem lodowym nie jest trudne. W niniejszym artykule znajdziesz wskazówki jak się do tego zabrać.
Spis treści:
1. Jak i gdzie zacząć?
2. Jak się ubrać?
Jak i gdzie zacząć?
Ten artykuł jest skierowany do kogoś, kto już usłyszał o bojerach - zatrzymał się przy jeziorze i podziwiał śmigające ślizgi, zobaczył film lub zdjęcia w Internecie, poznał kogoś żeglującego po lodzie i w rezultacie - niebezpiecznie wystawił się na oddziaływanie bojerowego bakcyla. Łatwo go złapać. Adresatami artykułu są też ci, którzy właśnie odwiedzili naszą stronę i - pukając się czoło - zaczynają w duchu powtarzać: "nie wiem kim są ci goście, ale chcę robić to co oni". Dobra wiadomość - zacząć nie jest trudno.
Niestety z bojerami jest nieco inaczej niż z żeglarstwem wodnym. Musi być zimno, aby jeziora pozamarzały i pokryły się pokrywą lodową bezpiecznej grubości. Od razu należy wspomnieć - na nigdy nie jest w 100% bezpiecznie. Nie wchodź sam(a) i nie próbuj przekonać się, że może jest inaczej... Zasada numer 1. na lód wchodzimy z kimś, kto ma o tym pojęcie. Na razie, niech wystarczy informacja, że nie musi być niebezpiecznie, gdy zachowa się pewne rygory.
Jak zacząć. Przyjmijmy założenie - nie masz znajomego ze ślizgiem lodowym (nie martw się, już niebawem będziesz ich miał(a) kilkudziesięciu). Jeśli nigdy nie żeglowałeś(-aś), byłoby dobrze najpierw nauczyć się tego na wodzie - choćby podstaw. Bez tego może być trudno. Jeśli masz elementarne pojęcie o żeglowaniu, możesz myśleć o spróbowaniu tego wysoce zaraźliwego sportu!
Gdzie? Jest kilka miejsc w Polsce, gdzie można - jeżeli są odpowiednie warunki lodowe - wynająć bojer na kilka godzin, cały dzień, czasem kilka dni i nauczyć się latać (tak, na bojerach się lata). W miejscach tych możesz liczyć na fachową pomoc w postawieniu pierwszych kroków i wstępne wskazówki instruktorskie. Nigdy nie jedź w ciemno. Zadzwoń, porozmawiaj, popytaj - najlepiej jesienią, aby ustalić jak miałby wyglądać Twój przyjazd za pierwszym razem.
Nad Zalewem Wiślanym
Stanica Wodna Nadbrzeże, Obręb Suchacz
82-340 Tolkmicko
osoba kontaktowa: Jerzy Sukow (bojerowiec, P345) - kierownik, tel. 509 457 254
Na Mazurach
Bojery Mazury Caligula - turystyka bojerowa
Mikołajki - jez. Mikołajskie, jez. Śniardwy
osoba kontaktowa: Jerzy Zakrzewski (na lodzie od zawsze) - +48 512 258 080
Ogonki - jezioro Święcajty, dowolny akwen na telefon
osoba kontaktowa: Janusz Pietrzak (bojerowiec, P11) - +48 602 675 739
Rydzewo k. Giżycka - jez. Niegocin
kontakt: +48 87 421 12 52, + 48 501 67 68 99
Nie masz pewności czy na pewno chcesz spróbować, masz wątpliwości przyjedź na regaty bojerowe i zobacz jak to wygląda. Jeśli warunki lodowe i wietrzne dopiszą, będziesz świadkiem Formuły 1 na lodzie. Tyle, że bez jazgotu silników... i w pięknej scenerii. Będziesz miał(a) możliwość popytać, porozmawiać - na pewno spotkasz życzliwych ludzi, którzy chętnie opowiedzą o swojej pasji, obsesji i szaleństwie. O rozgrywanych regatach dowiesz się z kalendarza regat. Pamiętaj jednak, że w tym sporcie nic nie jest pewne. Ostateczna decyzja o rozegraniu regat i ich lokalizacji podejmowana jest na 48h przed pierwszym zaplanowanym startem. Czyli jeżeli planowane regaty są na weekend, to pewnej informacji możesz się spodziewać w czwartek - zwyczajowo - o godz. 1200. Informację tę znajdziesz na stronie bojery.pl pod hasłem zawiadomienie o regatach. Ubierz się ciepło, bardzo ciepło i przyjeżdżaj.
Jak się ubrać?
Kwestia ubioru jest niezwykle istotna. Nie ma złej pogody, są jedynie niewłaściwe ubrania. Na ogół jest tak, że poza własnymi doświadczeniami ktoś kto rozpoczyna przygodę z bojerami nie ma właściwie możliwości dowiedzenia się: co i jak na początek. Spróbuję coś podpowiedzieć.
Na ogół żeglarz lub żeglarka lodowa, na pytanie o to, czy na lodzie jest zimno, odpowie: nie, jakoś tak... nie jest zimno. Jeśli to pytanie zada się osobie oglądającej bojery z linii startu, odpowiedź będzie mniej jednoznaczna. Odczucie zimna różni się w obu przypadkach. Inaczej też wygląda sprawa ubioru: zawodnika i kibica. W rzeczywistości można odnieść wrażenie, że bojerowcy nie marzną.
No to do rzeczy - jak się ubrać do latania?
1. Warstwy. Nie musi być grubo, aby było ciepło - liczą się warstwy. Przynajmniej 2, a mogą być i 3. Sprawdzają się: bielizna termiczna (1 lub 2 warstwy) oraz coś okrywowego: mogą być spodnie narciarskie, do biegówek czy nawet do joggingu zimowego. Czy to wystarczy? Nie. W taki dość cienki zestaw można się ubrać, ale tylko na wyścig. Miedzy wyścigami należy wdziać coś docieplającego. Nie ma to znaczenia czy będzie to wielki kombinezon, spodnie+kurtka, wielka kurta puchowa, czy tzw. płaszcz trenerski. To ostatnie rzadko spotyka się na lodzie, ale idea jest genialna. Użytkownikiem jest niejaki Ron Sherry (US44). To taki luźny i wielki płaszcz, który okrywa zawodnika od szyi po kostki.
2. Przekładka. Strategicznym miejscem są okolice krzyżowo-lędźwiowe, a to dlatego, że w tym miejscu (jeśli nie mamy 1-częsciowego kombinezonu) góra z dołem lubi się rozjeżdżać. Da się to rozwiązać. Poczynające od warstwy przy ciele, do tej najbardziej okrywowej - jedna warstwa powinna zachodzić na drugą. Łatwiej, gdy spodnie mają wysoki stan, szelki i przypominają ogrodniczki, wtedy można kurtkę włożyć w spodnie - będzie działać.
3. Jaka tkanina na wierzch? W czasie żeglugi w kokpicie zawodnik nieustannie się wierci, przemieszcza - "robi kilometry przesuwając plecami po podłodze kokpitu". Byłoby dobrze, aby nic mu w tym nie przeszkadzało. Tkanina, z której zrobiona jest odzież powinna być w miarę śliska. Większość taka jest, natomiast odpada guma. Ale w sumie, kto widział gumowe portki? Ubiór powinien być przylegający, aby się niepotrzebnie nie plątał i nie furkotał. Zostawmy na boku aspekty aerodynamiczne: łatwiej jest ułożyć się w ślizgu, jak nic się nie plącze. Jako warstwa wierzchnia sprawdzą się wszelkie windstoppery, softshelle itp. Ma chronić od wiatru, za utrzymanie ciepła odpowiadają warstwy pod...
4. Co z puchatymi kombinezonami 1-częściowymi. Dobry wybór, na ogół są ciepłe, mają kieszenie (te się przydają). Problem pojawia się, kiedy na lodzie robi się mokro. Na dość puchaty i "pampuśny" kombinezon ciężko się wciąga coś wodoodpornego. Bojerowcy często spotykają wodę na lodzie. Wraz z doświadczeniami na lodzie, na ogół bojerową garderobę uzupełnia się o tzw. zestaw do żeglowania "na mokro". Z czasem zrezygnujesz z sympaycznego "pampucha" na rzecz czegoś przylegającego, śliskiego i niefurkoczącego (tak, tak... aerodynamika). Kołdrę wciągniesz między wyścigami.
5. Rękawice. Jedno- czy pięciopalczaste. Trzeba sprawdzić, niektórzy nie znoszą jednopalczatek i nie są w stanie żeglować, inni marzną w 5-palczatkach. Trzeba sprawdzić. Rękawice bojerowe muszą być ciepłe i wytrzymałe. Za najlepsze uważa się rękawice szwedzko/fińskie firmy Joka. Całe gumowe, pokryte gumowym nasypem - działa jak knaga. W środku zaś polarowa wkładka. Inne rozwiązanie, to ciepłe cienkie rękawice bawełniane, a na to gumowo-termiczne rękawice z marketu. Też będzie działać (znowu powraca temat warstw). Ważne też, aby rękawice miały dość długi mankiet/ściągacz, aby wiatr nie dostawał się do rękawów.
6. Buty. Jeździmy w kolcach. Można używać oszczepniczych, do trójskoku czy zwykłych sprinterskich. Są to cieniutkie buty, bez żadnej izolacji. Ważne, aby się w nich dobrze biegało (początek wyścigu to sprint z bojerem). Znowu, trzeba się docieplić, jak? W sklepach narciarskich i turystycznych można nabyć specjalne zimowe skarpety. Na tym lepiej nie oszczędzać i nabyć porządną rzecz. Wszystkie chwyty dozwolone: klasyczne skarpety udziergane przez babcię (lub kupione od charakterystycznych leciwych pań gdzieś na rynku) z surowej wełny - też się sprawdzą (kto wie czy nie byłyby lepsze od super/extra/mega wypasionych polaropodobnokosmicznokomputerowomembranowych tkanin). Można założyć zwykła skarpetkę, potem ów super hi-tech wynalazek lub wełnianą broń, na to zakładamy kolce (dobrze kupić o numer większe), a na to... tu wynalazek z ostatnich kilku sezonów): nakładka z neoprenu na buty, jaką stosują na zimę rowerzyści. Można to kupić w większości sklepów rowerowych, dobiera się do rozmiaru buta i co najważniejsze: ma wycięcia tam, gdzie są kolce. Rzecz sprawdzona w mrozach przy -10 i -15 na lodzie (nie musiałem mieć butów na "międzywyścigi"). W przypadku kiedy szykuje się latanie na mokro: warto u producenta suchych sztormiaków zamówić sobie specjalną gumową skarpetę (podkolanówkę) - taką jak stosuje się na gilzy do "sucharów". Wtedy należy też założyć skarpetę chłonną (guma nie oddycha i coś musi odebrać pot i skropliny). Na wierzch zakładamy rowerowa nakładkę: będzie sucho i ciepło.
Innym rozwiązaniem jest kupienie nieprzemakalnych butów trekkingowych, w których da się biegać - trzeba poszukać. W popularnych marketach sportowych da się coś takiego w przystępnej cenie znaleźć: trekkingi, lżejsze śniegowce. Do tego kupujemy na popularnym serwisie aukcyjnym najtańsze kolce sprinterskie - ważne, żeby były solidne, z wszystkimi kolcami. Najtańsze i jeszcze raz najtańsze. Dlaczego? Bo trzeba wziąć do ręki skalpel, nożyczki i co tam masz ostrego i oddzielić podeszwę od całej reszty. Najważniejsze by nie naruszyć tej plastykowej części z kolcami. Znajdź w swojej okolicy szewca i zleć mu połączenie swoich nowych butów z tym co pozostało ci z kolców. Szewcowi wspomnij o klejeniu na gorąco...
7. Co na głowę? Kominiarka, gogle i kask - może być narciarski, każdy będzie dobry. Ogólnie im prostszy tym lepszy. Za punkt odniesienia warto obrać model Bullet firmy Carrera. Każdy producent ma coś takiego w ofercie. Kaski marketowe narciarskie - wszystko będzie się nadawać. Dodatkowo: na wyjątkowo jadowite dni, kiedy żyletki latają w powietrzu można spróbować żeglować w namordniku. Nie każdy lubi, niektórym od razu wszystko paruje. Warto spróbować.
Zapewne coś pominąłem, w razie czego dopisujcie. Jeśli w ten sposób, ktokolwiek zaczynający przygodę z bojerami uniknie przykrych przygód i dzięki temu na starcie pojawi się więcej zawodników, to cel uważam za osiągnięty.