poradnik dla początkujących - cz.1 - jak sie ubrać

Więcej
11 lata 1 miesiąc temu #1186 przez larssonka
Jestem nowicjuszką, więc informacje okazały się być bardzo przydatne :) Poradnik dla początkujących, to świetny pomysł!

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
11 lata 9 miesiąc temu #568 przez jacek
Gratuluję, bardzo pożyteczne informacje, myślę sobie, że warto tu pisać poradnik dla początkujących
Za tę wiadomość podziękowali: : lesz61

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
11 lata 9 miesiąc temu - 11 lata 9 miesiąc temu #496 przez Maciej, P 247
Nowy post
W odpowiedzi na post Hani oraz za namową Maćka, P338 odpowiem na jedno z podstawowych pytań dotyczących bojerów, a mianowicie: jak się ubrać, żeby nie było zimno?

Być może w ten sposób uda się wypełnić lukę, na jaką natrafiają zainteresowani żeglarstwem lodowym. Poza własnymi doświadczeniami nie ma właściwie możliwości dowiedzenia się: co i jak na początek. Sprawa ubioru jest istotna.

Zachęcam też innych bojerowców do dodawania swoich patentów, pomysłów i doświadczeń.


Na ogół żeglarz lub żeglarka lodowa, na pytanie o to, czy na lodzie jest zimno, odpowie: nie, jakoś tak... nie jest zimno. Jeśli to pytanie zada się osobie oglądającej bojery z linii startu, odpowiedź będzie mniej jednoznaczna. Odczucie zimna różni się w obu przypadkach. Inaczej też wygląda sprawa ubioru: zawodnika i kibica.

Jak się ubrać do latania?
1. Warstwy. Nie musi być grubo, aby było ciepło - liczą się warstwy. Przynajmniej 2, a mogą być i 3. Sprawdzają się: bielizna termiczna (1 lub 2 warstwy) oraz coś okrywowego: mogą być spodnie narciarskie, do biegówek czy nawet do joggingu zimowego. Czy to wystarczy? Nie. W taki dość cienki zestaw można się ubrać, ale tylko na wyścig. Miedzy wyścigami należy wdziać coś docieplającego. Nie ma to znaczenia czy będzie to wielki kombinezon, spodnie+kurtka, wielka kurta puchowa, czy tzw. płaszcz trenerski. To ostatnie rzadko spotyka się na lodzie, ale idea jest genialna. Użytkownikiem jest niejaki Ron Sherry (US44). To taki luźny i wielki płaszcz, który okrywa zawodnika od szyi po kostki.

2. Przekładka. Strategicznym miejscem są okolice krzyżowo-lędźwiowe, a to dlatego, że w tym miejscu (jeśli nie mamy 1-częsciowego kombinezonu) góra z dołem lubi się rozjeżdżać. Da się to rozwiązać. Poczynające od warstwy przy ciele, do tej najbardziej okrywowej - jedna warstwa powinna zachodzić na drugą. Łatwiej, gdy spodnie mają wysoki stan, szelki i przypominają ogrodniczki, wtedy można kurtkę włożyć w spodnie - będzie działać.

3. Jaka tkanina na wierzch. W czasie żeglugi w kokpicie zawodnik nieustannie się wierci, przemieszcza - "robi kilometry przesuwając plecami po podłodze kokpitu". Byłoby dobrze, aby nic mu w tym nie przeszkadzało. Tkanina, z której zrobiona jest odzież powinna być w miarę śliska. Większość taka jest, natomiast odpada guma. Ale w sumie, kto widział gumowe portki? Ubiór powinien być przylegający, aby się niepotrzebnie nie plątał i nie furkotał. Zostawmy na boku aspekty aerodynamiczne: łatwiej jest ułożyć się w ślizgu, jak nic się nie plącze. Jako warstwa wierzchnia sprawdzą się wszelkie windstoppery, softshelle itp. Ma chronić od wiatru, za utrzymanie ciepła odpowiadają warstwy pod...

4. Co z kombinezonami 1-częściowymi. Dobry wybór, na ogół są ciepłe, mają kieszenie (te się przydają). Problem pojawia się, kiedy na lodzie robi się mokro. Na dość puchaty i "pampuśny" kombinezon ciężko się wciąga coś wodoodpornego. Bojerowcy często spotykają wodę na lodzie. Wraz z doświadczeniami na lodzie, na ogół bojerową garderobę uzupełnia się o tzw. zestaw do żeglowania "na mokro".

5. Rękawice. Jedno- czy pięciopalczaste. Trzeba sprawdzić, niektórzy nie znoszą jednopalczatek i nie są w stanie żeglować, inni marzną w 5-palczatkach. Trzeba sprawdzić. Rękawice bojerowe muszą być ciepłe i wytrzymałe. Za najlepsze uważa się rękawice szwedzko/fińskie firmy Joka. Całe gumowe, pokryte gumowym nasypem - działa jak knaga. W środku zaś polarowa wkładka. Inne rozwiązanie, to ciepłe cienkie rękawice bawełniane, a na to gumowo-termiczne rękawice z marketu. Też będzie działać (znowu powraca temat warstw). Ważne też, aby rękawice miały dość długi mankiet/ściągacz, aby wiatr nie dostawał się do rękawów.

6. Buty. Jeździmy w kolcach. Można używać oszczepniczych, do trójskoku czy zwykłych sprinterskich. Są to cieniutkie buty, bez żadnej izolacji. Ważne, aby się w nich dobrze biegało (początek wyścigu to sprint z bojerem). Znowu, trzeba się docieplić, jak? W sklepach narciarskich i turystycznych można nabyć specjalne zimowe skarpety. Na tym lepiej nie oszczędzać i nabyć porządną rzecz. Wszystkie chwyty dozwolone: klasyczne skarpety udziergane przez babcię (lub kupione od charakterystycznych leciwych pań gdzie na rynku) z surowej wełny - też się sprawdzą (kto wie czy nie byłyby lepsze od super/extra/mega wypasionych polaropodobnokosmicznokomputerowomembranowych tkanin). Można założyć zwykła skarpetkę, potem ów super hi-tech wynalazek lub wełnianą broń, na to zakładamy kolce (dobrze kupić o numer większe), a na to... tu wynalazek z ostatnich kilku sezonów): nakładka z neoprenu na buty, jaką stosują na zimę rowerzyści. Można to kupić w większości sklepów rowerowych, dobiera się do rozmiaru buta i co najważniejsze: ma wycięcia tam, gdzie są kolce. Rzecz sprawdzona w mrozach przy -10 i -15 na lodzie (nie musiałem mieć butów na "międzywyścigi"). W przypadku kiedy szykuje się latanie na mokro: warto u producenta suchych sztormiaków zamówić sobie specjalną gumową skarpetę (podkolanówkę) - taką jak stosuje się na gilzy do "sucharów". Wtedy należy też założyć skarpetę chłonną (guma nie oddycha i coś musi odebrać pot i skropliny). Na wierzch zakładamy rowerowa nakładkę: będzie sucho i ciepło.

7. Co na głowę: kominiarka, gogle i kask - może być narciarski, każdy będzie dobry. Ogólnie im prostszy tym lepszy. Za punkt odniesienia warto obrać model Bullet firmy Carrera. Każdy producent ma coś takiego w ofercie. Kaski marketowe narciarskie - wszystko będzie się nadawać. Dodatkowo: na wyjątkowo jadowite dni, kiedy żyletki latają w powietrzu można spróbować żeglować w namordniku. Nie każdy lubi, niektórym od razu wszystko paruje. Warto spróbować.

Zapewne coś pominąłem, w razie czego dopisujcie. Jeśli w ten sposób, ktokolwiek zaczynający przygodę z bojerami uniknie przykrych przygód i dzięki temu na starcie pojawi się więcej zawodników, to cel uważam za osiągnięty.
Ostatnia11 lata 9 miesiąc temu edycja: Maciej, P 247 od.
Za tę wiadomość podziękowali: : Tomek Zakrzewski, Hania

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Moderatorzy: Tomek Zakrzewski
Czas generowania strony: 0.051 s.